Dzisiaj zapadła decyzja TSUE w sprawie polskich frankowiczów – państwa Dziubak (sygnatura C-260/18). Jak można się było spodziewać jest on korzystny dla konsumentów i zgodny z majową opinią Rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - Giovanniego Pitruzella. Co to oznacza dla kredytobiorców i co powinni zrobić, aby odzyskać swoje pieniądze?
Wyrok w sprawie Frankowiczów - czy dużo zmienia?
Z pewnością z wyroku TSUE wypływać mogą zdecydowanie silniejsze konsekwencje, ponieważ polskie sądy mogą, rozpatrując sprawy frankowiczów, kierować się wytyczonym torem, aby utrzymać jednolitość orzecznictwa.
Jest to niezwykle wpływowa wykładnia praw konsumenta, w świetle której to właśnie ten ostatni, jako słabsza strona stosunku prawnego, może w pewnym sensie zdecydować, czy będzie chciał unieważnić całą umowę czy samą klauzulę indeksacyjną, a sąd rozpoznający sprawę będzie zobowiązany wziąć jego wolę pod uwagę - czyli mogą unieważniać umowy, jeśli klient banku uzna, że jest to dla niego korzystniejsze rozwiązanie.
Co więcej, wielu sędziów zawiesiło postępowania do czasu wydania orzeczenia TSUE, aby w oparciu o jego treść ocenić abuzywność zapisów umów kredytowych. W najbliższych miesiącach można się zatem spodziewać zwiększonej ilości wydanych wyroków w dotychczas zawieszonych sprawach.
W ocenie ekspertów mało prawdopodobne jest, by były to wyroki sprzeczne z wytyczoną przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej linią orzeczniczą. Z pewnością jest też wielu frankowiczów, którzy wstrzymywali się z decyzją o skierowaniu swojej sprawy na drogę sądową z uwagi na oczekiwanie rozstrzygnięcia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Pozytywne orzeczenie TSUE może być dla nich zielonym światłem i asumptem do podjęcia dalszych działań. Potwierdzają to informacje przekazywane przez firmy mające w swej ofercie dochodzenie roszczeń z umów zawieranych w walucie obcej (głównie z kredytów indeksowanych).
źródło: materiały własne redakcji
Wyrok unijnego Trybunału stwierdza, że sąd nie może swobodnie zmienić tego warunku umowy, który uznał za nieuczciwy. Powinien wyeliminować wadliwą klauzulę, jednak nie powienien samodzielnie uzupełnić powstałej luki.
Duży wpływ na decyzję sądu ma wola konsumenta co do dalszego funkcjonowania umowy. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że do zadań sądu należy ocena, czy uznanie klauzuli za abuzywną umożliwia dalsze funkcjonowanie umowy po wykreśleniu tego warunku.
Jest to zielone światło do „odfrankowienia” umów zawierających klauzule niedozwolone przy pozostawieniu oprocentowania LIBOR, co byłoby niezwykle korzystnym rozwiązaniem dla frankowiczów.
O co mogą walczyć Frankowicze?
Kredyty we frankach można podzielić na trzy grupy: indeksowane (waloryzowane), denominowane lub walutowe. Ten ostatni nie jest pozytywnie rekomendowany do wszczynania postępowania sądowego, ponieważ jest to klasyczna konstrukcja kredytu walutowego, w którym kredyt został zaciągnięty w obcym nominale i w takim też jest spłacany.
Inaczej rzecz się ma z kredytami indeksowanymi lub denominowanymi. W ich przypadku pojawiająca się w nim waluta obca funkcjonowała tylko na papierze, a umowy te jedynie przypominały konstrukcję klasycznego kredytu walutowego.
W rzeczywistości kwota kredytu wypłacana i spłacana jest w złotych (indeksowany) lub wypłacona została w walucie obcej, ale spłata następuje w złotych (denominowany).
Dodatkowo, w większości umów banki wprowadziły własną tabelę - kursy walut (kurs franka), co również może być argumentem przemawiającym za nieważnością takiej klauzuli, ponieważ dawało to bankom jednostronne uprawnienie do kształtowania stosunku prawnego.
Spodziewane rozstrzygnięcia w przypadku takich kredytów są dwa – „odfrankowienie”, czyli usunięcie z umowy klauzuli indeksacyjnej, a pozostawienie umowy złotówkowej opartej o oprocentowanie LIBOR lub unieważnienie całej umowy.
Przy „odfrankowieniu” bank musiałby zwrócić nadpłacone raty i na nowo przeliczyć wartość kredytu przy nowych założeniach, co znacznie obniży saldo kredytu.
Przy unieważnieniu umowy kredytowe uznane są za nieważne od początku ich trwania - w takiej sytuacji dochodzi do wzajemnego rozliczenia stron.
źródło: materiały własne redakcji
Czekać czy iść do sądu?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta: na co czekać? W sprawach frankowiczów niewiele już może pojawić się nagłych zwrotów akcji – linia orzecznicza staje się coraz bardziej jednolita, a prawo przemawia na korzyść konsumenta, zatem o ile nie występują szczególne przesłanki uniemożliwiające dochodzenie roszczeń, warto rozważyć skierowanie sprawy do sądu.
Należy pamiętać o instytucji przedawnienia, które dla spraw frankowych wynosi 10 lat. Nie oznacza to jednak, że umowa zawarta w 2008 r. uległa przedawnieniu i nie ma prawnej możliwości odzyskania części nadpłaconych rat. Przeciwnie – przedawnia się każda rata osobno, co jest argumentem za tym, by poszukać wsparcia u specjalisty i skutecznie przerwać bieg przedawnienia.
Należy bowiem pamiętać, że dzisiejsze orzeczenie TSUE nie działa „automatycznie” dla wszystkich „pseudowalutowych” umów kredytowych – o swoje trzeba się upomnieć.
Na rynku jest coraz więcej podmiotów świadczących usługi dochodzenia roszczeń z tytułu umów kredytów walutowych. Deklarują one gotowość i przygotowanie do prowadzenia zwiększonej ilości spraw, której się spodziewają po wydaniu wyroku TSUE.