Co oznacza pesymizm i spadek inwestycji przedsiębiorstw w Polsce w kontekście roku 2025?
W 2025 roku polskie firmy podchodzą do inwestycji z dużą ostrożnością, co odzwierciedla ogólny brak pewności w gospodarce. Przedsiębiorcy podejmują decyzje z rezerwą, a brakuje wyraźnych bodźców zachęcających do śmielszych działań. Coraz więcej firm planuje ograniczenie wydatków inwestycyjnych względem poprzedniego roku, zamiast ich zwiększenia.
Listopad 2025 przynosi etap gospodarczej stabilizacji, jednak niewiele zmienia się w podejściu firm do inwestowania. Utrzymują one raczej dotychczasowe poziomy wydatków. W połączeniu z przewagą przedsiębiorstw tnących swoje plany rozwojowe, świadczy to o spowolnieniu tempa wzrostu. Sceptycyzm wobec przyszłych inwestycji nadal przeważa.
Niechęć do inwestowania wyraźnie wpływa na oczekiwania dotyczące wzrostu PKB – prognozy szybszego ożywienia zostały przesunięte na lata 2025-2026. To pokazuje, że trudności inwestycyjne nie mają charakteru wyłącznie przejściowego, lecz wskazują na długofalowe problemy krajowej gospodarki.
Chociaż wskaźniki wskazują na delikatne przystosowanie się rynku i pewną stabilizację, nie przekłada się to na większe, ambitne inwestycje. Przewlekły stan oczekiwania między stagnacją a wzrostem zaczyna odbijać się na konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, zwłaszcza w perspektywie najbliższych lat.
Zmniejszenie nakładów inwestycyjnych w 2025 roku ograniczy szanse na modernizację gospodarki i utrudni dostosowanie do globalnych trendów. Podczas gdy inne kraje intensywnie rozwijają nowe technologie, inwestują w rozwiązania ekologiczne oraz automatyzację, Polska zaczyna pozostawać w tyle w rywalizacji na rynkach światowych.
Charakterystyczne dla Polski jest to, że nawet okres względnej stabilności nie przekłada się na większy optymizm w planowaniu inwestycji. Sugeruje to, że u podstaw leżą głębsze, strukturalne bariery lub niepewność co do przyszłych warunków biznesowych. W efekcie kraj napotyka przeszkody na drodze do szybszego rozwoju i powrotu na ścieżkę dynamicznego wzrostu.
Gdzie widać pesymizm w inwestycjach w całej gospodarce polskiej w 2025 roku?
W 2025 roku atmosfera niepewności wśród polskich przedsiębiorców jest wyraźnie odczuwalna w kluczowych gałęziach gospodarki. Szczególnie złe nastroje panują w branży budowlanej, gdzie wskaźnik klimatu koniunktury spadł do poziomu -8,9, co stanowi pogorszenie względem października (wówczas wynosił -7,3) i jest wynikiem niższym od przeciętnej dla tej dziedziny.
Niepokojące sygnały płyną także z przemysłu przetwórczego, gdzie wskaźnik na poziomie -7,9 choć minimalnie lepszy niż miesiąc wcześniej, nadal wskazuje na dominującą atmosferę ostrożności i braku optymizmu. Podobna sytuacja występuje w sektorze transportu i logistyki, gdzie wskaźnik osiągnął poziom -2,5, potwierdzając pogarszające się nastroje w coraz większej liczbie branż.
Wyjątkowo trudna sytuacja panuje w hotelarstwie i gastronomii. Aż 33,4% przedsiębiorstw tego sektora prognozuje spadek wydatków inwestycyjnych w nadchodzącym roku, co wskazuje na poważne, strukturalne wyzwania.
Wśród powszechnego pesymizmu wyróżnia się sektor finansowy i ubezpieczeniowy, który jako jedyny odnotowuje wyraźnie dodatni wskaźnik koniunktury na poziomie 24,4. Ten znaczący rozdźwięk pokazuje, jak bardzo różnią się przewidywania dotyczące przyszłości polskiej gospodarki w zależności od branży.
Przedstawione wskaźniki jasno pokazują, że nastroje inwestycyjne są mocno zachwiane w większości sektorów – zarówno w przemyśle, jak i w usługach. Obniżone wskaźniki odzwierciedlają utratę zaufania przedsiębiorców i prowadzą do realnego ograniczenia planowanych inwestycji na rok 2025.
Głównym powodem pesymistycznych nastrojów w branży budowlanej na 2025 rok jest coraz trudniejsza sytuacja po stronie popytu. W porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku (styczeń–wrzesień 2024), produkcja budowlano-montażowa zauważalnie się kurczy. Szczególnie mocno odczuwają to firmy zajmujące się wznoszeniem budynków oraz realizacją projektów infrastrukturalnych. Dodatkowo, sytuację komplikują znaczne opóźnienia w rozpoczynaniu nowych, większych inwestycji, co przyczynia się do spadku wskaźnika klimatu koniunktury, który osiągnął poziom -8,9.
Chociaż pojawiają się sporadyczne sygnały sugerujące możliwą poprawę w kolejnym roku, końcówka 2025 r. dla budownictwa upływa pod znakiem głębokiego kryzysu. Brak nowych zleceń w połączeniu z niepewnością dotyczącą przyszłych warunków rynkowych skutecznie zniechęca przedsiębiorstwa do podejmowania inwestycji.
W przemyśle przetwórczym również nie brakuje trudności – wskaźnik na poziomie -7,9 pokazuje słabe nastroje. Sytuacja ta jest wynikiem ograniczenia nakładów inwestycyjnych przez firmy, spowodowanego zarówno przez niekorzystne czynniki krajowe, jak i globalne problemy gospodarcze.
Sektor transportowy, spedycyjny i logistyczny (TSL) mierzy się z własnymi wyzwaniami. Małe oraz średnie przedsiębiorstwa odnotowują rekordowe obciążenia finansowe – pod koniec sierpnia 2025 roku zadłużenie w tej branży przekroczyło 1,64 miliarda złotych. Rosnące długi i częste problemy z płynnością finansową, połączone ze spadkiem liczby zleceń przewozowych, utrudniają mikrofirmom osiągnięcie satysfakcjonujących wyników.
Problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań finansowych dotykają zarówno sektor budowlany, jak i przemysłowy. Przedłużające się oczekiwanie na płatności ze strony klientów powoduje efekt domina: opóźnienia w rozrachunkach z dostawcami i podwykonawcami, co dodatkowo nadwyręża zaufanie między firmami działającymi w tych sektorach.
Dlaczego sektory budowlany i przemysłowy odczuwają wysokie koszty finansowania?
W 2025 roku firmy z branży budowlanej i przemysłowej w Polsce zmagają się z wyjątkowo wysokimi kosztami finansowania, które skutecznie spowalniają nowe inwestycje. Utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe powodują, że pożyczki – zarówno inwestycyjne, jak i na bieżącą działalność – stają się coraz droższe. Najbardziej odczuwają to przedsiębiorstwa budowlane, dla których kapitał jest podstawą funkcjonowania, co bezpośrednio wpływa na opłacalność prowadzonych projektów.
Dodatkowym wyzwaniem są ceny materiałów. Koszt stali konstrukcyjnej wzrósł o 18% względem poprzedniego roku, a beton podrożał o 12%. Firmy muszą kupować surowce z wyprzedzeniem, a ograniczone możliwości pozyskania kapitału obrotowego tylko utrudniają tę sytuację. W efekcie firmy jednocześnie zmagają się z presją drożejących materiałów i koniecznością obsługi coraz wyższego zadłużenia.
Nie można też zapominać o dodatkowych zobowiązaniach wobec państwa – podatki i składki stanowią poważne obciążenie. Badania pokazują, że aż 67% firm budowlanych uważa te daniny za jedną z trzech najtrudniejszych kwestii finansowych, a w przemyśle 59% przedsiębiorstw wskazuje na podobne trudności fiskalne.
Rosną również koszty pracy:
- w budownictwie wynagrodzenia wzrosły o 9,3%, ze względu na brak wykwalifikowanych pracowników i presję płacową,
- w sektorze przemysłowym średnia podwyżka wyniosła 8,7%.
Choć podwyżki są nieuniknione, to stanowią coraz większe obciążenie dla budżetów inwestycyjnych firm.
Banki zaostrzają wymagania wobec przedsiębiorstw, zwłaszcza działających w sektorach postrzeganych jako bardziej ryzykowne. Wskaźnik odmów kredytów w budownictwie sięga 32%, czyli blisko co trzecia aplikacja jest odrzucana. Firmy, które otrzymują finansowanie, muszą liczyć się z wyższymi kosztami i koniecznością przedstawienia dodatkowych zabezpieczeń.
Kolejnym problemem jest przewlekłe oczekiwanie na płatności od kontrahentów. W budownictwie średni czas oczekiwania na przelew wynosi nawet do 78 dni, co zmusza przedsiębiorstwa do korzystania z kosztownych rozwiązań, takich jak faktoring czy kredyt obrotowy, ponownie zwiększając wydatki.
Niepewna sytuacja gospodarcza wpływa na odkładanie decyzji o nowych inwestycjach. Ponad 52% firm przemysłowych przyznaje, że wysokie koszty kredytów zmusiły je do zamrożenia planów na 2025 rok.
Ten zestaw czynników wzajemnie się napędza, prowadząc do stagnacji. Drogie finansowanie ogranicza rozwój, hamując wzrost gospodarczy i utrudniając wyjście z trudnej sytuacji. Budownictwo i przemysł pozostają w stanie przedłużającej się stagnacji, co negatywnie wpływa na kondycję całej polskiej gospodarki.
Jakie są szanse na ożywienie inwestycyjne w Polsce?
Polska ma szansę na znaczne przyspieszenie inwestycji, ale ten proces rozwinie się dopiero w nadchodzących latach. Według prognoz specjalistów, najszybszy wzrost wydatków inwestycyjnych przypadnie na drugą połowę 2026 roku. Oznacza to, że przyszły rok upłynie pod znakiem umiarkowanych zmian, stanowiąc głównie okres przejściowy.
Kluczową rolę odegra pełne wykorzystanie środków z Krajowego Programu Odbudowy. W połączeniu z funduszami unijnymi przewidzianymi na lata 2021-2027, Polska zyska potężne wsparcie finansowe opiewające na około 60 miliardów euro. Tak znaczne środki mogą istotnie pobudzić krajowy wzrost gospodarczy.
Zastrzyk funduszy unijnych przełoży się przede wszystkim na wzmożone inwestycje publiczne, co z kolei może wywołać efekt mnożnikowy w gospodarce. Największe nadzieje pokładane są w sektorze infrastruktury, zwłaszcza w:
- projektach drogowych,
- kolejowych,
- inicjatywach wspierających transformację energetyczną.
Pierwsze symptomy poprawy sytuacji powinny być widoczne pod koniec 2025 roku – wtedy dane makroekonomiczne mogą zacząć odzwierciedlać nadchodzącą zmianę.
Nie można też pominąć roli inwestycji prywatnych. Ich dynamika prawdopodobnie wzrośnie wtedy, gdy ruszą większe projekty publiczne, napędzając także firmy z branży budowlanej, które obecnie mierzą się z trudnościami. Nowe przetargi związane z finansowaniem unijnym stwarzają perspektywy na odbicie w tej części gospodarki.
Ożywienie nie nastąpi od razu. Początkowo dominować będą inwestycje instytucji publicznych, natomiast silniejszy wzrost zaangażowania sektora prywatnego spodziewany jest od drugiej połowy 2026 roku. Eksperci są zgodni, że pełen potencjał KPO oraz funduszy UE w polskiej gospodarce ujawni się w latach 2026–2027, kiedy absorpcja dostępnych środków osiągnie apogeum.
Warto zauważyć, że przedsiębiorcy nadal podchodzą do inwestycji z pewną rezerwą. Dopóki sygnały poprawy koniunktury nie staną się bardziej wyraźne, firmy będą podejmować decyzje inwestycyjne ostrożnie. Dlatego oczekiwania na rok 2025 koncentrują się głównie na łagodnym wzroście i stabilizacji, a nie na gwałtownym odbiciu.
Istotnym motorem przyszłego ożywienia mogą być także projekty związane z:
- transformacją energetyczną,
- cyfryzacją,
- które cieszą się uprzywilejowaną pozycją w KPO.
Ich dynamiczny rozwój wymuszają zarówno przepisy unijne, jak i znaczenie strategiczne dla dalszego rozwoju Polski.
Otoczenie makroekonomiczne również może odegrać tu rolę. Potencjalne złagodzenie polityki pieniężnej przełoży się na niższe koszty finansowania nowych przedsięwzięć, co szczególnie docenią przedsiębiorstwa zmagające się z wysokimi kosztami kredytów. Gdy stopy procentowe zaczną spadać – a jest to scenariusz prawdopodobny w nadchodzących kwartałach – inwestycje powinny przyspieszyć.
Trzeba zatem zarezerwować cierpliwość, bo na znaczący wzrost nakładów inwestycyjnych przyjdzie nam poczekać do przełomu 2026 roku. Wtedy, przy korzystnych warunkach zewnętrznych, wsparciu unijnym i stabilizacji wewnętrznej, Polska może liczyć na wyraźny impuls do rozwoju inwestycyjnego.






