40% podatku dla najbogatszych
Prezydent USA proponuje zwiększenie stawki podatkowej dla osób z najwyższymi dochodami z obecnych 37% do około 40%. Taka zmiana stanowiłaby odejście od wcześniejszych działań Trumpa, które koncentrowały się na obniżaniu podatków, szczególnie dla najzamożniejszych obywateli i dużych firm. Celem tej korekty jest ulżenie finansowo klasie średniej oraz mniej zamożnym grupom społecznym, przesuwając większy ciężar podatkowy na najbogatszych.
Zmiany dla zarabiających ponad 2,5 miliona dolarów rocznie
Planowane podwyżki dotkną wyłącznie osoby zarabiające więcej niż 2,5 miliona dolarów rocznie. Dziś ich stawka podatkowa wynosi 37%, ale po wprowadzeniu zmian wzrosłaby o trzy punkty procentowe. Większość obywateli nie odczuje tej korekty, jednak eksperci przewidują, że może ona znacząco zwiększyć wpływy do budżetu federalnego, nawet przy stosunkowo niewielkiej skali wzrostu.
Koniec ulg podatkowych dla Wall Street?
Trump zapowiedział także likwidację ulg podatkowych dla funduszy hedgingowych. Obecnie menedżerowie tych funduszy korzystają z tzw. "carried interest loophole", umożliwiającej im płacenie niższych podatków od zysków kapitałowych. Wprowadzenie zmian w tym obszarze uderzyłoby w zamożnych przedstawicieli Wall Street, dla których takie ulgi stanowią istotną część oszczędności.
Rynek reaguje na propozycje
Opinie na Wall Street są podzielone. Część inwestorów wyraża obawy, że takie zmiany mogą spowolnić gospodarkę, podczas gdy inni przypominają, że rynki finansowe dobrze funkcjonowały także w czasach wyższych podatków. Ostateczna reakcja będzie zależna od szczegółów proponowanych przepisów oraz sposobu wykorzystania dodatkowych środków w budżecie.
Ulgi dla właścicieli nieruchomości
Równolegle prezydent rozważa podniesienie limitu ulg podatkowych dla właścicieli nieruchomości. Nowe przepisy miałyby umożliwić odpis nawet 30 tysięcy dolarów kosztów stanowych i lokalnych związanych z nieruchomościami – trzykrotnie więcej niż obecny limit. Taka zmiana przyniosłaby korzyści zwłaszcza mieszkańcom stanów o wysokich podatkach, takich jak Kalifornia czy Nowy Jork, choć najbardziej skorzystają na niej zamożni właściciele nieruchomości w prestiżowych lokalizacjach.
Podobieństwa do planu Kamali Harris
Propozycje Trumpa przypominają rozwiązania postulowane przez Kamalę Harris w jej kampanii wyborczej, gdzie proponowała podniesienie najwyższej stawki podatkowej do 39,6%. Jednak plan Trumpa wydaje się bardziej radykalny, co może pomóc mu zdobyć większe poparcie wśród klasy średniej i osób o niższych dochodach.
Kto zyska, a kto straci?
Największymi beneficjentami zmian mogą być przedstawiciele klasy średniej oraz niższej, którzy odczują ulgę podatkową. Również właściciele nieruchomości w zamożnych rejonach skorzystają na wyższych limitach odliczeń. Z kolei najbogatsi Amerykanie oraz menedżerowie funduszy hedgingowych będą musieli liczyć się z wyższymi obciążeniami podatkowymi.
Reakcje Republikanów
Konserwatywne środowiska, takie jak Americans for Tax Reform, wyrażają zdecydowaną krytykę wobec podwyżek podatków. Podkreślają, że propozycje te są bardziej zbliżone do planów Partii Demokratycznej, co może wywołać sprzeciw w szeregach Republikanów. Aby przeforsować te zmiany, Trump będzie musiał przekonać zarówno swoją partię, jak i część Demokratów.
Szanse na realizację
Los tego planu zależy w dużej mierze od poparcia w Kongresie. Trump może przedstawić go jako reformę korzystną dla większości obywateli, co zwiększyłoby jego szanse na sukces. Jednak droga do wprowadzenia tych zmian zapowiada się na pełną wyzwań i politycznych negocjacji.