Jakie są kluczowe założenia teorii dwóch kondykcji?
Teoria dwóch kondykcji stanowi kluczowy fundament rozliczeń pomiędzy bankami a osobami posiadającymi kredyty, kiedy dochodzi do unieważnienia umowy kredytowej. Bazuje na kilku istotnych zasadach, które wpływają zarówno na przebieg postępowań sądowych, jak i na sposób rozliczania wzajemnych należności.
Najważniejsze założenia tej teorii:
- każda ze stron umowy posiada swoje własne, samodzielne roszczenia,
- kredytobiorca może wystąpić o zwrot wszystkich uiszczonych rat, natomiast bank żąda zwrotu udzielonego kapitału,
- nie dochodzi do automatycznego potrącenia takich żądań—każde z nich rozpatruje się osobno.
Co istotne:
- zarówno bank, jak i kredytobiorca muszą indywidualnie dochodzić swoich należności,
- klient banku kieruje do sądu osobny pozew dotyczący zwrotu rat,
- instytucja finansowa, chcąc odzyskać kapitał, także musi wystąpić z własnym roszczeniem.
Takie rozwiązanie wyklucza możliwość jednoczesnego rozliczenia obu stron w jednym procesie. Dodatkowo teoria dwóch kondykcji zakłada, że każde roszczenie traktowane jest jako odrębna sprawa prawna, bez uwzględniania ewentualnych powiązań pomiędzy świadczeniami. Skutkuje to oddzielnym rozliczaniem poszczególnych należności.
W Polsce sądy, w tym także Sąd Najwyższy, wielokrotnie odwoływały się do tej koncepcji przy rozstrzyganiu sporów związanych z kredytami frankowymi. W praktyce była to dominująca metoda ustalania skutków finansowych unieważnionych umów powiązanych z walutami obcymi.
Teoria dwóch kondykcji nie przewiduje automatycznego kompensowania wzajemnych żądań. Każda ze stron powinna aktywnie zadbać o swoje interesy i wystąpić z odpowiednim pozwem lub wnioskiem. W przeciwnym razie możliwa jest sytuacja, w której jedna z nich odzyska wpłacone środki, podczas gdy druga nie podejmie właściwych kroków prawnych i je utraci.
W kontekście procesów dotyczących umów frankowych, teoria ta odgrywa szczególną rolę. To właśnie ona określa zasady rozliczeń pomiędzy frankowiczami i bankami po unieważnieniu umowy, kształtuje sytuację prawną obu stron oraz wpływa na ostateczny rezultat finansowy całego postępowania.
Dlaczego teoria dwóch kondykcji niesie ryzyko dla kredytobiorców?
Teoria dwóch kondykcji niesie za sobą wiele zagrożeń dla osób spłacających kredyty frankowe. Stawia kredytobiorców w niekorzystnej sytuacji, zarówno od strony prawnej, jak i finansowej. W praktyce oznacza to szereg ryzyk, z którymi muszą mierzyć się osoby dochodzące swoich praw w związku z nieważnością umowy kredytowej.
Jednym z najpoważniejszych problemów jest możliwość, że kredytobiorca zostanie zobowiązany do ponownej spłaty całości kapitału, mimo regularnych wpłat przez wiele lat. Dzieje się tak, ponieważ bank ma prawo domagać się zwrotu całej udzielonej kwoty, niezależnie od uiszczonych już rat.
Sytuacja komplikuje się również przez konieczność prowadzenia dwóch oddzielnych postępowań:
- jedno dotyczy odzyskania pieniędzy przez kredytobiorcę,
- drugie obejmuje obronę przed roszczeniami ze strony banku.
- w przeciwnym wypadku łatwo o kosztowną pomyłkę w sądzie.
To wymaga nie tylko znajomości prawa, ale też umiejętnego korzystania z zarzutu potrącenia.
Nie można też zapominać o wzroście wydatków związanych z sądową walką o swoje prawa. Zamiast rozstrzygnięcia wszystkich kwestii w jednym procesie, pojawiają się osobne spory, co wiąże się z dodatkowymi kosztami – zarówno po stronie pozwu, jak i obrony.
Długotrwałe postępowania sądowe to kolejny istotny problem. Zwiększają one czas oczekiwania na rozstrzygnięcie sprawy, a co za tym idzie – przedłużają okres niepewności i stresu związanego z finansami.
Teoria dwóch kondykcji traktuje roszczenia każdej ze stron oddzielnie i nie uwzględnia wzajemnych powiązań pomiędzy nimi. W rezultacie bank ma szansę odzyskać pełną kwotę kapitału, podczas gdy klient napotyka trudności z odzyskaniem własnych środków. Powoduje to finansową nierównowagę na niekorzyść osób zadłużonych.
Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że teoria ta ignoruje problem niedozwolonych zapisów w umowie. Stawia bank i kredytobiorcę na równi, choć w rzeczywistości siła i odpowiedzialność obu stron są odmienne. Bank ponosi odpowiedzialność za stosowanie klauzul abuzywnych, która jest tu pomijana.
Warto też zauważyć, że banki często wykorzystują tę konstrukcję do wszczynania powództw jedynie po to, by zatrzymać bieg przedawnienia swoich roszczeń. To działanie mające chronić interesy finansowe instytucji, co przy okazji jeszcze bardziej obciąża sądy i utrudnia przeciwnikom skuteczne dochodzenie swoich praw.
Brak automatycznego potrącenia wzajemnych roszczeń wymaga od kredytobiorców dużej uwagi na każdym etapie postępowania. Zaniedbanie może skutkować sytuacją, w której bank odzyskuje swój kapitał, a kredytobiorca zostaje bez szans na zwrot uiszczonych rat.
Ostatecznie teoria dwóch kondykcji prowadzi do wyraźnej przewagi banku nad konsumentem. Instytucje te mogą korzystać z profesjonalnej obsługi prawnej i szerokich środków finansowych, co jeszcze bardziej podkreśla nierówno rozłożone szanse w postępowaniach sądowych.
Dlaczego TSUE zdecydował się podważyć teorię dwóch kondykcji?
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zakwestionował zasadność teorii dwóch kondykcji, powołując się przede wszystkim na przepisy prawa unijnego oraz jego nadrzędność wobec krajowych rozwiązań sądowych.
Zdaniem TSUE teoria dwóch kondykcji jest sprzeczna z dyrektywą Rady 93/13/EWG, która odnosi się do nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Kluczowym aspektem poruszonym przez Trybunał jest to, że instytucje finansowe nie powinny żądać zwrotu całej nominalnej wartości kredytu, pomijając uregulowane już kwoty. Takie działania naruszają zasadę proporcjonalności oraz ograniczają skuteczność ochrony interesów konsumentów.
Szczególnego znaczenia nabrał wyrok TSUE w sprawie C-170/21, gdzie podkreślono, że oddzielne rozpatrywanie roszczeń stron prowadzi do nieuczciwych konsekwencji finansowych dla konsumentów. W takim schemacie osoba, która przez wiele lat spłacała raty, byłaby zmuszona zwrócić bankowi pełną wartość kapitału, jakby wcześniejsze wpłaty nie miały znaczenia.
Trybunał również odniósł się do praktyk hurtowego składania pozwów przez banki (tzw. SLAPP), wskazując, że działania mające na celu generowanie dodatkowych kosztów oraz wydłużanie postępowań zniechęcają klientów do dochodzenia swoich praw. TSUE jednoznacznie uznał, że tego rodzaju strategie ograniczają możliwość skutecznej obrony interesów konsumentów.
Wyroki TSUE uwzględniają jeszcze jeden istotny aspekt – teoria dwóch kondykcji ignoruje problem nielegalnych zapisów w umowach. Zdaniem Trybunału bank, jako instytucja odpowiedzialna za treść umowy, nie powinien korzystać na nieuczciwych klauzulach. Niestety, teoria dwóch kondykcji częściowo takie sytuacje umożliwia.
Kolejnym argumentem TSUE jest to, że wymóg prowadzenia dwóch odrębnych procesów oraz związane z tym podwójne koszty mogą zniechęcać kredytobiorców do skutecznego dochodzenia swoich praw. Niepewność co do długości takich postępowań dodatkowo nasila te obawy.
Już w 2019 roku, w sprawie Dziubak, TSUE wytyczył nowe podejście dotyczące unieważniania umów frankowych. Sąd wskazał, że usunięcie abuzywnych klauzul powinno prowadzić do całościowej analizy umowy, a nie jedynie jej wybranych elementów.
Działania Trybunału jednoznacznie zmierzają do zapewnienia klientom realnej ochrony, zgodnej z treścią i intencją unijnego prawa. Teoria dwóch kondykcji, opierając się na założeniu równorzędności banku i kredytobiorcy, pomija rzeczywistą dysproporcję sił pomiędzy stronami, co stoi w sprzeczności z zasadami ochrony konsumentów w UE.
Wyroki TSUE podważające teorię dwóch kondykcji wymuszają dostosowanie praktyk rozliczeniowych w Polsce do standardów obowiązujących w UE, zapewniając skuteczną ochronę konsumentów przed nadużyciami instytucji finansowych.
Co oznacza podważenie teorii dwóch kondykcji przez TSUE?
Podważenie teorii dwóch kondykcji przez TSUE wprowadziło istotną rewolucję w sposobie rozliczania kredytów frankowych. Dotychczasowe podejście polskich sądów zostało przez ten wyrok zasadniczo zmienione, co ma poważne skutki zarówno dla osób spłacających kredyty, jak i samych banków.
Kluczowa modyfikacja polega na tym, że:
- instytucje finansowe nie mogą już domagać się od klientów zwrotu całej nominalnej kwoty pożyczki bez potrącenia wpłat już dokonanych przez kredytobiorcę,
- Trybunał jasno podkreślił, że działanie takie stoi w sprzeczności z unijnymi zasadami ochrony konsumentów, zawartymi przede wszystkim w dyrektywie 93/13/EWG,
- od tej pory rozrachunki muszą opierać się na rzeczywistych przepływach pieniędzy pomiędzy stronami, nie zaś na osobnym rozpatrywaniu żądań.
Wyrok ten likwiduje również możliwość automatycznego przyznawania bankom natychmiastowej wykonalności korzystnych dla nich orzeczeń, co stanowi istotne zabezpieczenie dla frankowiczów. Wcześniej wiele osób, mimo wieloletniej regularnej spłaty rat, mogło być zmuszonych do jednorazowego zwrotu całego kapitału kredytu – teraz taki scenariusz będzie dużo trudniejszy do zrealizowania.
Zmiana podejścia TSUE wymusza też korektę strategii banków w sporach sądowych. Instytucje te nie mają już możliwości składania pozwów wyłącznie w celu zawieszenia biegu przedawnienia swoich roszczeń – tzw. praktyka SLAPP została uznana za niezgodną z prawem unijnym. Działania tego typu:
- podnosiły koszty postępowań,
- wydłużały procesy,
- zniechęcały klientów do dochodzenia swoich praw.
Trybunał odszedł od tzw. statycznej teorii dwóch kondykcji, wprowadzając podejście bardziej elastyczne. Skupia się ono na rzeczywistych transakcjach pomiędzy stronami, co w praktyce daje następujące skutki:
- rozliczenia mają opierać się na zasadach bezpodstawnego wzbogacenia z uwzględnieniem realnych przepływów środków pieniężnych,
- sądy powinny brać pod uwagę pełną historię spłat dokonanych przez klienta,
- kwestie wzajemnych roszczeń mogą być rozstrzygane podczas jednej rozprawy.
Taki obrót spraw wzmacnia pozycję kredytobiorców i daje im autentyczną ochronę prawną, która ogranicza ryzyko nadużyć ze strony banków. Jednocześnie zmniejsza się prawdopodobieństwo, że osoba, która zdecydowała się na unieważnienie umowy, poniesie większe straty finansowe niż przed rozpoczęciem postępowania.
Zmiany te pozytywnie wpływają także na efektywność działania sądów. Rozstrzyganie wszystkich spraw związanych z jedną umową kredytową w jednym postępowaniu pozwala sprawniej i sprawiedliwiej rozwiązywać spory, bez konieczności prowadzenia kilku równoległych procesów.
W szerszym kontekście decyzja TSUE potwierdza prymat prawa Unii Europejskiej nad lokalną praktyką sądową. Oznacza to, że polskie sądy – w tym Sąd Najwyższy – mają obowiązek dostosowywać swoje rozstrzygnięcia do europejskich standardów ochrony konsumentów, co może przełożyć się również na inne sfery prawa konsumenckiego.
Czy statyczna teoria dwóch kondykcji nadal ma podstawę prawną po orzeczeniach TSUE?
Po przełomowych wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) statyczna teoria dwóch kondykcji przestała mieć jakiekolwiek wsparcie w przepisach prawa. TSUE zdecydowanie zakwestionował utrwalony sposób postępowania polskich sądów, w tym również orzecznictwo Sądu Najwyższego, które polegało na oddzielnym rozpatrywaniu wzajemnych roszczeń w sprawach dotyczących kredytów frankowych.
Szczególnie istotne znaczenie ma wyrok w sprawie C-170/21, w którym jasno podkreślono, iż dotychczasowa konstrukcja rozliczeń jest niezgodna z kluczowymi zasadami prawa unijnego. Stoi ona bowiem w sprzeczności z dyrektywą 93/13/EWG, która dotyczy ochrony konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach. TSUE zwrócił uwagę, że wymaganie od kredytobiorcy pełnego zwrotu nominalnej wartości kredytu – bez uwzględniania spłaconych już rat – narusza zasadę skutecznej ochrony interesów klienta banku.
Obecnie sądy w Polsce mają obowiązek brać pod uwagę interpretacje prawa unijnego wskazane przez TSUE. Zasada pierwszeństwa prawa europejskiego sprawia, że wykładnia Trybunału wiąże każdą instytucję sądową w kraju. W efekcie oparcie się na teorii dwóch kondykcji stało się niemożliwe: jej stosowanie byłoby nie tylko niezgodne z aktualnymi przepisami, ale także naruszałoby zobowiązania Polski jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej.
Trybunał wyraźnie sprzeciwił się statycznej koncepcji rozliczeń, dając pierwszeństwo podejściu dynamicznemu. To nowe spojrzenie polega na całościowym analizowaniu przepływów finansowych pomiędzy stronami umowy i ocenie sytuacji ekonomicznej uczestników sporu, a nie traktowaniu roszczeń jako odrębnych, niepowiązanych ze sobą żądań.
Godne uwagi jest to, że część polskich sądów już zaczęła stosować podejście zgodne z wytycznymi TSUE. Coraz częściej odchodzą one od starego modelu na rzecz nowoczesnej koncepcji rachunków wzajemnych, co skuteczniej zabezpiecza prawa kredytobiorców. Potwierdzają to najnowsze orzeczenia sądów apelacyjnych, które wprost sięgają do argumentacji Trybunału i prawodawstwa unijnego.
Dużą wagę ma także stanowisko TSUE w kwestii działań podejmowanych przez banki.
- trybunał wyraził krytykę wobec praktyki wszczynania odrębnych spraw tylko po to, by przerwać bieg przedawnienia,
- uznał takie zachowania (znane jako SLAPP) za niezgodne z zasadą realnej ochrony konsumentów,
- to dodatkowo podważa sens stosowania teorii dwóch kondykcji.
Wymogi stawiane przez TSUE mają charakter nadrzędny i wynikają z fundamentalnych założeń prawa konsumenckiego Unii Europejskiej. To jednoznacznie wyklucza dalsze używanie starej konstrukcji bez ryzyka naruszenia europejskich regulacji. Odmowa dostosowania się do nowych wytycznych przez sądy krajowe mogłaby prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych oraz zarzutu złamania prawa unijnego.
W świetle tych zmian teoria dwóch kondykcji nie znajduje już oparcia w obowiązujących przepisach. TSUE nie pozostawił wątpliwości: przy rozliczaniu spraw frankowych należy stosować dynamiczne i całościowe podejście, zawsze kierując się zasadami ochrony konsumentów wyznaczonymi przez prawo unijne.
Jakie alternatywne podejścia wobec teorii dwóch kondykcji proponuje TSUE?
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w przełomowych wyrokach zaprezentował nowatorskie podejście wobec teorii dwóch kondykcji. Nowe interpretacje mają na celu lepszą ochronę osób korzystających z kredytów frankowych. TSUE nie tylko skrytykował dotychczasowe praktyki, ale również sformułował konkretne wytyczne dotyczące postępowań sądowych.
Teoria dynamicznego rozliczenia
Jedna z kluczowych propozycji to teoria dynamicznego rozliczenia, nazywana także teorią salda lub teorią jednolitego rozrachunku. Zgodnie z tym podejściem:
- analizowane są wszystkie przepływy finansowe między kredytobiorcą a bankiem,
- historia spłat i rzeczywiste saldo zadłużenia traktowane są jako całość,
- każde świadczenie nie jest traktowane jako odrębne roszczenie.
Sąd skupia się na pełnym obrazie finansów, co pozwala lepiej zrozumieć rzeczywisty stan rozliczeń między stronami.
Równoczesne rozpatrywanie żądań
TSUE podkreślił także wagę jednoczesnego rozpatrywania wszystkich wzajemnych żądań w jednym postępowaniu. Rozwiązanie to:
- eliminuje konieczność prowadzenia kilku osobnych spraw,
- przyspiesza cały proces sądowy,
- ogranicza koszty ponoszone przez konsumentów.
Zasada proporcjonalności i ochrona interesów konsumentów
Trybunał wprowadził zasadę proporcjonalności, zgodnie z którą skutki unieważnienia umowy nie mogą nadmiernie obciążać kredytobiorcy. Konsument powinien zwrócić wyłącznie środki, które rzeczywiście otrzymał i których jeszcze nie spłacił.
Dodatkowo procedury sądowe zostały dostosowane tak, aby były bardziej dostępne poprzez:
- ograniczenie nadmiernych kosztów,
- uprośczenie zasad postępowań,
- zapobieganie przedłużającym się sprawom.
Zakaz praktyk typu SLAPP i ochrona przed klauzulami natychmiastowej wykonalności
Trybunał zakazał praktyk typu SLAPP – działań mających na celu zastraszenie kredytobiorców lub odwlekanie postępowań. Takie działania naruszają unijne standardy ochrony konsumenta.
Dodatkowym zabezpieczeniem jest ograniczenie możliwości automatycznego nadawania klauzuli natychmiastowej wykonalności wyrokom na korzyść banków, co zapewnia ochronę klientom, którzy już częściowo uregulowali swoje zadłużenie.
Podkreślenie odpowiedzialności banków
TSUE zwrócił uwagę na odpowiedzialność banków za stosowanie niedozwolonych klauzul umownych. W odróżnieniu od wcześniejszego podejścia:
- rola banku jako inicjatora nieuczciwych praktyk została wyeksponowana,
- wykluczono możliwość czerpania korzyści z takich działań.
Nierówność stron i nowe zasady rozliczeń
Trybunał wskazał, że relacje między klientem a bankiem są asymetryczne, a kredytobiorcy zazwyczaj znajdują się w słabszej pozycji finansowej i prawnej. Taką nierówność należy uwzględniać przy podejmowaniu decyzji sądowych.
Teoria dwóch kondykcji, zakładająca formalną równość stron, została porzucona. Zasady rozliczeń mają odzwierciedlać rzeczywisty stan finansowy stron i zapobiegać sytuacjom, w których którakolwiek ze stron uzyskuje nieuzasadnioną korzyść.
Co zakłada teoria dynamiczna jako alternatywa wobec teorii dwóch kondykcji?
Teoria dynamiczna stanowi kompleksową odpowiedź na wyzwania pojawiające się w ramach teorii dwóch kondykcji, szczególnie przy rozliczaniu kredytów frankowych. Wprowadza nową perspektywę, zmieniając dotychczasowe podejście do relacji pomiędzy bankiem a kredytobiorcą w przypadku unieważnienia umowy.
Zamiast traktować zobowiązania obu stron osobno, teoria dynamiczna postrzega je jako element jednego, ciągłego procesu. W przeciwieństwie do tradycyjnych rozwiązań, w których każda ze stron może dochodzić roszczeń oddzielnie, ten model uwzględnia wzajemne rozliczenia jako spójny stosunek prawny. Regularne wpłaty kredytobiorcy są od razu zaliczane na poczet zmniejszenia zadłużenia wobec banku.
Wśród zasad wyróżniających tę koncepcję kluczowe znaczenie mają:
- oparcie rozliczeń na rzeczywistych przepływach finansowych,
- postrzeganie spłat jako stopniowego ograniczania korzyści banku,
- uznanie banku za stronę bezpodstawnie wzbogaconą dopiero po przekroczeniu wartości kapitału,
- analiza procesu w porządku chronologicznym z uwzględnieniem wszystkich istotnych wydarzeń,
- rozstrzyganie wzajemnych pretensji w ramach jednego postępowania.
Z perspektywy konsumenta teoria dynamiczna znacząco zwiększa bezpieczeństwo. Chroni ona przed koniecznością natychmiastowego zwrotu całej kwoty kapitału, pomijając wcześniejsze spłaty rat. Ostateczne rozliczenie opiera się na rzeczywistym stanie zobowiązań w chwili unieważnienia umowy.
Podstawę tej koncepcji stanowią przepisy kodeksu cywilnego dotyczące bezpodstawnego wzbogacenia, jednak ich wykładnia została dostosowana do współczesnych potrzeb i realiów, także poprzez pryzmat prawa unijnego oraz orzecznictwa TSUE. Pozwala to osiągnąć równowagę interesów konsumentów i banków.
Dla kredytobiorców oznacza to:
- brak ryzyka nagłej konieczności zwrotu całego kapitału po unieważnieniu kontraktu,
- uwzględnienie przez sąd wszystkich dotychczasowych wpłat,
- całościową ocenę sytuacji obu stron przez sąd.
Teoria dynamiczna uwzględnia również zmieniające się okoliczności ekonomiczne i społeczne, traktując spłacanie kredytu jako proces rozłożony w czasie. Dzięki temu nowe rozwiązanie zapewnia sprawiedliwsze rozliczenie niż twarde zasady starej teorii.
Dzięki wyeliminowaniu dwóch odrębnych postępowań sądowych wdrożenie tej koncepcji prowadzi do:
- szybszych rozliczeń,
- niższych kosztów,
- zwiększenia efektywności funkcjonowania sądów,
- poprawy działania całego systemu.
Teoria dynamiczna uwzględnia również różnice w pozycji banku i kredytobiorcy. Instytucja finansowa jako profesjonalny uczestnik rynku ponosi większą odpowiedzialność za abuzywne zapisy, co znajduje odzwierciedlenie w ustalanych rozliczeniach.
Jak wyrok TSUE zmienia strategie banków wobec frankowiczów?
Orzeczenie TSUE niesie ze sobą przełomowe konsekwencje dla banków stosujących kredyty frankowe — wymusza na nich diametralną zmianę dotychczasowych metod działania. Instytucje finansowe muszą teraz nie tylko zrewidować swoje podejście do klientów, lecz także dostosować się do europejskich norm ochrony konsumentów, które wyznaczył Trybunał.
Największa rewolucja dotyczy rezygnacji z tak zwanych pozwów SLAPP, czyli działań prawnych stosowanych wcześniej głównie po to, by przeciągać sprawy i przerywać bieg przedawnienia, bez rzeczywistej chęci rozwiązania sporu. TSUE zdecydowanie wskazał, że takie praktyki są sprzeczne z unijnym prawem, wobec czego banki muszą je porzucić.
Zmienia się również sposób rozliczania z klientami:
- banki nie mogą już domagać się zwrotu całej kwoty udzielonego kredytu, nie biorąc pod uwagę dotychczasowych wpłat kredytobiorców,
- rozliczenia muszą uwzględniać realny przepływ pieniędzy oraz rzeczywistą kwotę wpłaconą przez klienta,
- na tej podstawie ustalane są roszczenia.
Pod wpływem orzeczeń Trybunału banki stają się bardziej otwarte na kompromisy. Świadomość, że sądy patrzą na sprawy z perspektywy dynamicznej teorii rozliczeń, sprawia, iż częściej oferują klientom pozasądowe ugody, pozwalające uniknąć ciągnących się, kosztownych procesów.
Kolejna istotna zmiana dotyczy:
- natychmiastowej wykonalności wyroków,
- banki straciły możliwość automatycznego uzyskiwania tej klauzuli,
- klauzula ta dotychczas służyła jako narzędzie wywierania presji na kredytobiorców.
Z ekonomicznego punktu widzenia, wyrok TSUE zobowiązuje instytucje finansowe do przekierowania większych środków na rezerwy pokrywające potencjalne straty związane z kredytami denominowanymi we frankach szwajcarskich. Banki muszą brać pod uwagę, że szansa na odzyskanie pełnej wypłaconej kwoty znacząco maleje, co ma bezpośredni wpływ na ich wyniki finansowe.
Zmodyfikowano również sposób formułowania roszczeń w procesach sądowych:
- banki zobligowane są do precyzyjnego wyliczania różnicy pomiędzy kwotą pożyczonego kapitału a sumą dotychczasowych spłat,
- oznacza to większą złożoność spraw,
- daje też szansę na uczciwsze rozstrzygnięcia.
Poza tym banki muszą przyzwyczaić się do faktu, że:
- spory dotyczące kredytów frankowych rozstrzygane będą wspólnie,
- będzie to w ramach jednego postępowania,
- klienci poniosą mniejsze koszty i łatwiejszą drogę do rozwiązania problemu.
Wszystkie te zmiany wyraźnie poprawiają pozycję frankowiczów, zmuszając banki do ostrożniejszego planowania i większej skłonności do ugód na lepszych dla klientów warunkach.
Ostatecznie, dostosowanie się banków do unijnych reguł staje się koniecznością. Jako profesjonalni uczestnicy rynku, muszą oni teraz pamiętać o konsekwencjach stosowania klauzul niedozwolonych i uważniej śledzić wytyczne wynikające z prawa europejskiego.
Wyrok TSUE o numerze C-396/24 ostatecznie przypieczętowuje nową rzeczywistość dla banków, podkreślając, że jedynie niespłacona część kapitału może być przedmiotem roszczeń. W efekcie instytucje te zmuszone są do realistycznego podejścia do swoich szans na odzyskanie środków i coraz częściej skłaniają się do zawierania porozumień z klientami.
Jakie są potencjalne konsekwencje dla banków wynikające z wyroków TSUE?
Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawach związanych z kredytami frankowymi przynoszą dla polskich banków poważne wyzwania zarówno finansowe, jak i operacyjne. Instytucje te muszą przygotować się na nową rzeczywistość, która istotnie zmienia ich pozycję prawną i ekonomiczną.
- konieczność zwiększania rezerw na potencjalne roszczenia klientów znacząco wpływa na płynność finansową oraz wyniki kwartalne,
- trybunał wykluczył możliwość zwrotu przez banki pełnej wartości kapitału bez uwzględnienia wpłat kredytobiorców, obniżając w ten sposób wartość roszczeń,
- zmiany w regulacjach ograniczyły możliwość składania pozwów tylko w celu przerwania biegu przedawnienia,
- banki utraciły prawo do automatycznego dochodzenia należności wynikających z korzystnych wyroków,
- ryzyko przegrywania kolejnych spraw sądowych i wynikające z tego wyższe koszty prawne stają się poważnym problemem.
- wprowadzenie nowych systemów rozliczeniowych uwzględniających rzeczywiste przepływy pieniędzy wymaga dodatkowych inwestycji,
- wdrożenie nowych procedur wiąże się z koniecznością szkoleń dla pracowników,
- coraz większa presja wymusza zawieranie ugód z klientami, co oznacza rezygnację z części należności,
- ostrzejsze kryteria przyznawania kredytów komplikują dostęp do finansowania dla części klientów,
- konieczność skupienia się na zgodności z przepisami unijnymi wymusza dodatkowe obciążenia administracyjne i organizacyjne.
Decyzje TSUE obniżyły zaufanie inwestorów do sektora bankowego, co skutkuje mniejszym zainteresowaniem akcjami oraz problemami z pozyskiwaniem kapitału.
Zmieniona sytuacja powoduje także, że banki zaangażowane w kredyty frankowe mogą mieć trudności z utrzymaniem wymaganych wskaźników kapitałowych, co ogranicza ich zdolność do wypłaty dywidend.