Co to jest zakaz używania nazw mięsa dla roślinnych produktów w UE?
Komisja Europejska zaproponowała zakaz używania nazw typowych dla mięsa w przypadku produktów roślinnych. Celem tej inicjatywy jest ograniczenie wykorzystywania terminów tradycyjnie związanych z mięsem na opakowaniach wyrobów bazujących na roślinach. Z projektu wynika, że na etykietach takich produktów nie pojawi się 29 określeń kojarzonych z mięsem.
Pomysł ten stanowi element szerszej debaty dotyczącej zasad nazywania żywności w krajach Unii Europejskiej, prowadzonej w ramach Wspólnej Organizacji Rynku. Zasadniczym celem jest:
- ochrona nazw tradycyjnych wyrobów mięsnych,
- dbanie o interesy producentów i rolników,
- zapewnienie jasności dla konsumentów.
Zakaz używania nazw odnosi się do terminów opisujących konkretne części ciała zwierząt, takich jak „skrzydełka”, „żeberka” czy „udko”. Komisja uważa, że takie nazewnictwo nie powinno pojawiać się na produktach, które nie zawierają mięsa. Ma to na celu:
- zapewnienie klientom przejrzystości,
- uniemożliwienie mylenia roślinnych zamienników z tradycyjnym mięsem.
Propozycja ta wpisuje się w szerokie działania na rzecz jasnego określania i etykietowania żywności w całej Unii Europejskiej. Komisja podkreśla, że precyzyjne nazwy pozwalają na dokonywanie bardziej świadomych wyborów zakupowych. Jednak pojawiają się również głosy krytyczne, które zwracają uwagę, że nowe przepisy mogą utrudnić rozwój rynku alternatyw roślinnych.
Na ten moment dokument jest jedynie projektem i musi jeszcze zostać rozpatrzony przez Parlament Europejski, zanim może zacząć obowiązywać we wszystkich krajach UE.
Dlaczego Komisja Europejska proponuje takie regulacje?
Komisja Europejska wprowadza nowe przepisy dotyczące nazw produktów roślinnych, kierując się kilkoma istotnymi argumentami. Przede wszystkim pragnie chronić bogatą tradycję kulinarną Europy, podkreślając, że określenia takie jak „skrzydełka” czy „żeberka” używane w odniesieniu do roślinnych alternatyw mogą zatrzeć dziedzictwo kuchni naszego kontynentu.
Unijni urzędnicy zwracają uwagę na interesy rolników oraz producentów mięsa, którzy od dawna wyrażają obawy, że wykorzystanie mięsnych nazw przez twórców produktów roślinnych stanowi formę nieuczciwej rywalizacji rynkowej. Komisja chce powstrzymać spadek popytu na tradycyjne wyroby mięsne, ograniczając możliwość stosowania mylących nazw dla roślinnych zamienników.
Istotnym aspektem jest również ochrona nabywców przed pomyłkami podczas zakupów. Według projektu aż 29 określeń miałoby zostać zakazanych, aby konsumenci bez wątpliwości znali skład oferowanych produktów. Wyraźny podział na żywność pochodzenia zwierzęcego oraz roślinnego ma ułatwić orientację na rynku i zwiększyć przejrzystość ofert.
Nowe wytyczne wpisują się w szerszą strategię porządkowania sektora rolno-spożywczego w całej Unii. Komisja zamierza wprowadzić jednolite, jasne definicje produktów na bazie roślin, obowiązujące we wszystkich krajach unijnych, co da producentom klarowne ramy do działania.
Regulacje to także odpowiedź na dynamiczny rozwój segmentu alternatyw roślinnych. Ścisłe zasady dotyczące nazewnictwa mają pomóc w oddzieleniu nowej kategorii od klasycznych produktów mięsnych, stabilizując relacje między obiema gałęziami branży spożywczej. Unia dąży do jednoznacznego rozgraniczenia tradycyjnych wyrobów od ich roślinnych odpowiedników.
Dlaczego zwolennicy zakazu uważają, że jest on potrzebny?
zwolennicy wprowadzenia zakazu stosowania nazw mięsnych dla artykułów roślinnych wskazują na kilka kluczowych argumentów. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego (AGRI Committee) mocno popiera tę inicjatywę, podkreślając konkretne korzyści płynące z wdrożenia takich przepisów.
najważniejszym celem jest ochrona kupujących przed pomyłkami. Obecne nazewnictwo często wprowadza w błąd, sugerując, że produkty roślinne zawierają mięso lub mają zbliżony skład odżywczy. Stworzenie listy 29 terminów objętych zakazem ma skutecznie przeciwdziałać takim nieporozumieniom.
istotna jest także potrzeba jasnej i rzetelnej informacji na opakowaniach. Wyraźne oddzielenie towarów mięsnych od roślinnych ułatwi kupującym podejmowanie decyzji bez konieczności szczegółowego czytania etykiet. Klarowne nazwy znacząco zwiększają przejrzystość na rynku spożywczym.
ochrona dziedzictwa kulinarnego to kolejny ważny argument. Zwolennicy podkreślają, że takie określenia jak „skrzydełka” czy „żeberka” są istotnym elementem europejskiej tradycji i powinny odnosić się wyłącznie do mięsa. Nadawanie tych nazw wyrobom roślinnym rozmywa ich tradycyjne znaczenie.
mimo pojawiających się zarzutów o presję przemysłu mięsnego, zwolennicy odrzucają te opinie. Podkreślają konieczność uregulowania dynamicznie rozwijającego się sektora roślinnych substytutów mięsa. Ich zdaniem przepisy te:
- stworzą równe warunki konkurencji,
- nie będą faworyzować żadnej ze stron,
- przyczynią się do stabilności sektora rolniczego.
dzięki wyraźnemu rozgraniczeniu między produktami roślinnymi a mięsnymi łatwiej będzie chronić nazwy tradycyjnych wyrobów, a konsumenci szybciej zidentyfikują źródło pochodzenia żywności. Ma to pozytywnie wpłynąć także na cały łańcuch produkcji mięsa.
warto zauważyć, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych gałęziach rynku spożywczego. Przykładem są produkty mleczne, gdzie określenia takie jak „mleko” i „ser” są zastrzeżone wyłącznie dla artykułów pochodzenia zwierzęcego. Zaproponowane regulacje miałyby jedynie rozszerzyć te zasady na wyroby mięsne w całej Unii Europejskiej.
Jakie argumenty przedstawiają przeciwnicy zakazu?
Osoby sprzeciwiające się zakazowi stosowania nazw mięsnych dla produktów roślinnych w Unii Europejskiej wskazują na szereg istotnych zarzutów oraz negatywne konsekwencje takich przepisów. Podkreślają, że wyroby roślinne są już wyraźnie oznaczone jako „wegańskie” lub „roślinne”, co ułatwia konsumentom rozpoznanie produktu, na przykład „wegański kotlet” czy „roślinne skrzydełka”.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdził, że aktualne regulacje zapewniają wystarczającą jasność informacji o tych produktach. Przeciwnicy zakazu podkreślają, że obecne prawo skutecznie chroni klientów przed mylnym odbiorem i zaostrzenie przepisów jest zbędne.
Organizacje dbające o prawa konsumentów także zajmują podobne stanowisko, argumentując, że:
- realne ryzyko pomyłki przy zakupie takich wyrobów jest minimalne,
- term i ny takie jak „sojowy kotlet” czy „roślinny burger” są powszechnie rozumiane,
- klienci świadomie wybierają te produkty jako alternatywy dla mięsa.
Petycję przeciwko zakazowi podpisało ponad dwustu przedsiębiorców i organizacji z różnych krajów Europy. Podnoszą oni, że nowe regulacje:
- wprowadzą niepotrzebną biurokrację,
- lista blisko trzydziestu zakazanych słów poważnie utrudni promocję produktów roślinnych,
- skomplikuje komunikację z odbiorcami.
Krytycy wskazują również, że zakaz ma charakter protekcjonistyczny, chroniąc interesy branży mięsnej i hamując rozwój dynamicznie rosnącego rynku żywności roślinnej. Komisja Europejska, ich zdaniem, zamiast wspierać innowacje i ekologiczne alternatywy, tworzy kolejne przeszkody.
Zwracają uwagę na znaczenie tradycyjnych nazw, takich jak „burger” czy „kiełbasa”, które odnoszą się głównie do formy i przeznaczenia produktu, a nie jego składu. Podobnie jak „masło orzechowe” czy „mleko migdałowe” są powszechnie akceptowane mimo braku nabiału, tak „roślinny burger” nie wprowadza nikogo w błąd.
Organizacje ekologiczne podkreślają, że ograniczanie rozwoju sektora roślinnego stoi w sprzeczności z celami klimatycznymi Unii oraz strategią „Od pola do stołu”, która ma na celu budowę systemu żywnościowego opartego na zrównoważonych zasadach.
W jaki sposób Parlament Europejski zdecyduje o zakazie?
8 października w Parlamencie Europejskim zapadnie decyzja dotycząca zakazu stosowania nazw mięsnych dla produktów pochodzenia roślinnego. To głosowanie może znacząco wpłynąć na kształt przyszłych przepisów, które budzą emocje w wielu krajach Europy.
Parlamentarna ścieżka rozpatrywania tej sprawy obejmuje kilka etapów:
- Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowuje propozycje i zalecenia dla europosłów, opowiadając się za ograniczeniem używania tradycyjnych nazw mięsnych przez producentów roślinnych,
- na posiedzeniu plenarnym eurodeputowani z państw członkowskich przedstawiają swoje poglądy, prezentując zalety i zagrożenia nowych regulacji,
- przed głosowaniem można zgłaszać poprawki dotyczące zakresu zakazu, listy nazw objętych restrykcją oraz okresów przejściowych dla producentów,
- kodowanie głosowania odbywa się elektronicznie; do przyjęcia nowych zasad potrzebnych jest minimum 353 głosów spośród 705 parlamentarzystów,
- po pozytywnym wyniku głosowania sprawą zajmuje się Rada Unii Europejskiej, gdzie rządy państw członkowskich ustalają ostateczne stanowisko.
Regulacja zostanie przyjęta zwykłą większością, a po uzyskaniu aprobaty obu organów nowe przepisy zaczną obowiązywać we wszystkich krajach Unii.
Decyzja Parlamentu Europejskiego będzie miała kluczowe znaczenie dla:
- firm wytwarzających żywność,
- klientów,
- całego sektora spożywczego.
To wydarzenie wpisuje się w szerszą debatę o przyszłości europejskiego modelu żywienia i roli produktów roślinnych w codziennej diecie mieszkańców wspólnoty.
Co na temat zakazu mówią organizacje ochrony praw konsumentów?
Europejskie organizacje chroniące prawa konsumentów wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec zakazu używania nazw mięsnych w odniesieniu do produktów roślinnych. BEUC, największa organizacja konsumencka w Europie, skupiająca 46 podmiotów z 32 krajów, uważa takie przepisy za zbędne i potencjalnie szkodliwe dla konsumentów.
W swoim stanowisku BEUC podkreśla, że aktualne etykiety na produktach roślinnych są wystarczająco przejrzyste. Konsumenci doskonale rozumieją, że produkty takie jak „wegański sznycel z seitanu” czy „roślinny burger” nie zawierają mięsa. Zakaz używania takich nazw nie poprawi czytelności etykiet, a wręcz może wprowadzić więcej zamieszania.
Organizacja wspiera również inicjatywę „No Confusion”, która podważa tezę Komisji Europejskiej o rzekomym wprowadzaniu konsumentów w błąd. Badania jednoznacznie wskazują, że obecność oznaczeń „wegański” lub „roślinny” na opakowaniach skutecznie zapobiega myleniu produktów roślinnych z mięsnymi. Dotychczasowe nazwy pomagają klientom w orientacji, do czego można wykorzystać dany produkt, a zmiana przepisów mogłaby jedynie utrudnić odnalezienie roślinnych alternatyw.
Zamiast zakazów, organizacje postulują stosowanie jasnych i dobrze widocznych oznaczeń, takich jak „wegetariański” lub „wegański”. Według nich to wystarczy, aby zapewnić pełną przejrzystość dla konsumentów.
BEUC podkreśla też, że proponowany zakaz ogranicza konsumentom swobodę wyboru i jest sprzeczny z zasadą przejrzystej informacji. Zwraca uwagę, że obecne przepisy unijne już zakazują wprowadzania klientów w błąd, dlatego nowe regulacje są niepotrzebne i nie rozwiązują żadnego faktycznego problemu.
Podobne stanowisko prezentują narodowe organizacje konsumenckie, takie jak francuska UFC-Que Choisir czy niemiecka Verbraucherzentrale. Zwracają uwagę, że aktualne oznaczenia są wystarczająco klarowne, a zmiany nie przyniosą realnych korzyści dla konsumentów.
Jakie jest stanowisko producentów żywności roślinnej?
Producenci żywności pochodzenia roślinnego wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec planowanego przez Komisję Europejską zakazu używania nazw kojarzących się z mięsem w odniesieniu do swoich produktów. Polski Związek Producentów Żywności Roślinnej wraz z innymi europejskimi organizacjami aktywnie walczą z tymi propozycjami, podkreślając potencjalnie negatywne konsekwencje dla rozwijającego się rynku.
Przedstawiciele sektora podkreślają, że nazwy takie jak „burger roślinny”, „wegańska kiełbasa” czy „roślinny stek” zawsze są wyraźnie oznaczone jako pochodzenia roślinnego, co sprawia, że konsumenci nie mają problemów z odróżnieniem ich od tradycyjnych produktów mięsnych. Badania przeprowadzone w Unii Europejskiej potwierdzają, że klienci doskonale rozumieją charakter takich wyrobów.
Ponad dwieście firm i organizacji z różnych krajów Europy podpisało apel przeciwko proponowanym zmianom. Sygnatariusze zwracają uwagę, że takie ograniczenia mogą:
- utrudnić komunikację z klientami,
- wywołać niepotrzebne zamieszanie na półkach sklepowych,
- prowadzić do niejasności co do produktów.
Nazwy takie jak „burger” czy „kiełbasa” opisują przede wszystkim wygląd, konsystencję i sposób użycia produktu, a nie jego skład.
Środowisko producentów zwraca także uwagę na poważne konsekwencje gospodarcze zakazu, który według nich:
- zahamuje tempo rozwoju innowacji w branży,
- utrudni wprowadzanie nowych produktów na rynek,
- ograniczy dostępność ekologicznych alternatyw białkowych,
- pogorszy konkurencyjność europejskich firm na arenie międzynarodowej.
Dodatkowo firmy podkreślają, że proponowane regulacje są sprzeczne z założeniami Europejskiego Zielonego Ładu oraz programu „Od pola do stołu”, które promują zwiększenie spożycia produktów roślinnych w Europie.
Przypominają także o osiągnięciach w zakresie zrównoważonego rolnictwa oraz rozwoju upraw białkowych, które przyczyniają się do zróżnicowania i trwałości produkcji żywności na Starym Kontynencie. W ich opinii zamiast ograniczeń potrzebne są inwestycje w innowacje i rozwój nowych źródeł białka roślinnego.
Branża aktywnie wspiera akcję „No Confusion”, podkreślając, że dotychczasowa terminologia jest jasna i nie wprowadza konsumentów w błąd. Produkty roślinne są obecnie jednymi z najszybciej rozwijających się segmentów rynku spożywczego w Europie, a nowe restrykcje mogłyby zatrzymać ten pozytywny rozwój, szkodząc zarówno gospodarce, jak i celom klimatycznym Unii Europejskiej.
Jakie stanowisko zajmują różne organizacje branżowe i pozarządowe?
Propozycja Komisji Europejskiej zakazująca używania nazw typowych dla mięsa w odniesieniu do produktów roślinnych spotkała się z szerokim sprzeciwem. Ponad 200 organizacji z 23 europejskich krajów podpisało wspólne stanowisko wzywające do odrzucenia zaproponowanych regulacji, argumentując, że to krok w tył dla unijnej strategii zrównoważonego rozwoju.
Fundacja ProVeg, jedna z głównych organizatorek protestu, podkreśla negatywny wpływ zakazu na konsumentów i przedsiębiorców na rynku żywności roślinnej. Sygnatariusze apelu wskazują także na ryzyko dla realizacji unijnych celów klimatycznych i środowiskowych wynikających z ograniczeń nazewnictwa.
Ekologiczne organizacje, takie jak Greenpeace i WWF, alarmują, że takie przepisy spowolnią transformację rynku żywności na bardziej przyjazny środowisku, wskazując na liczne zalety produktów roślinnych:
- zmniejszoną emisję gazów cieplarnianych,
- mniejsze zużycie zasobów wodnych,
- lepsze wykorzystanie ziemi pod względem gospodarczym.
Polska Federacja Rolna oraz podobne stowarzyszenia z innych państw europejskich opowiadają się za rozwojem alternatyw białkowych. Rolnicy specjalizujący się w roślinach bogatych w białko ostrzegają, że restrykcje dotyczące nazw mogą ograniczyć różnorodność upraw i utrudnić rozwój nowoczesnego rolnictwa w Europie.
Działacze na rzecz poprawy losu zwierząt, reprezentowani m.in. przez Eurogroup for Animals, widzą żywność roślinnego pochodzenia jako kluczowe wsparcie dla ograniczenia hodowli przemysłowej. Z ich perspektywy nowe przepisy mogą spowolnić wdrażanie etycznych standardów produkcji żywności.
Ośrodki analityczne, takie jak European Environmental Bureau, zwracają uwagę, że proponowane zmiany są sprzeczne z celami Europejskiego Zielonego Ładu i inicjatywy „Od pola do stołu”. Eksperci ostrzegają, że ograniczanie sektora roślinnego utrudni realizację ambitnych założeń klimatycznych UE na najbliższe dekady.
W ramach kampanii "No Confusion" różnorodne organizacje prowadzą zbiórkę podpisów pod petycją skierowaną do eurodeputowanych oraz prezentują argumenty na spotkaniach w Brukseli, przekonując decydentów do odrzucenia planowanych obostrzeń.
Przedstawiciele europejskich stowarzyszeń innowacyjnych firm z branży spożywczej podkreślają biznesowy wymiar debaty, wskazując, że inwestycje w rozwój roślinnych alternatyw mogłyby zostać zagrożone, co osłabi konkurencyjność europejskiego sektora na globalnym rynku.
Czy zakaz wprowadza chaos i wpływa na dietę Europejczyków?
Propozycja zakazu używania mięsnych nazw dla produktów roślinnych budzi poważne wątpliwości dotyczące jej wpływu na codzienne wybory konsumentów w Europie. Z badań wynika, że aż 80% mieszkańców Europy nie ma nic przeciwko takim określeniom, pod warunkiem łatwego dostępu do informacji o roślinnym pochodzeniu produktów. Ten wysoki poziom akceptacji wskazuje, że obecne nazewnictwo nie dezorientuje kupujących, lecz ułatwia nawigację w ofercie alternatyw dla mięsa.
Specjaliści ds. żywienia zwracają uwagę na ryzyko utrudnienia zmian nawyków żywieniowych, które prowadzą do zdrowszego stylu życia. Brak znanych nazw przy roślinnych zamiennikach może spowodować:
- trudności w szybkiej identyfikacji produktów na półkach,
- problemy zwłaszcza dla osób rozważających ograniczenie mięsa,
- potencjalne zniechęcenie do przejścia na dietę roślinną.
W efekcie tempo wzrostu popularności roślinnych dań w diecie Europejczyków może znacząco zwolnić.
Przedstawiciele handlu podkreślają wyzwania logistyczne związane z realizacją zakazu. Konieczność zmiany nazw aż 29 popularnych produktów przełoży się na:
- dezorientację klientów przyzwyczajonych do dotychczasowych określeń,
- wzrost kosztów firm wynikający z wymiany etykiet i akcji informacyjnych,
- pogorszenie orientacji na sklepowych regałach, gdzie produkty roślinne zazwyczaj sąsiadują z mięsnymi odpowiednikami.
Lekarze i dietetycy zwracają uwagę, że zamieszanie wywołane nowym systemem nazw może spowolnić popularyzację diety roślinnej, co ma kluczowe znaczenie dla zdrowia publicznego. Liczne badania potwierdzają, że częstsze sięganie po roślinne produkty wiąże się z:
- niższym ryzykiem chorób układu krążenia,
- mniejszym ryzykiem cukrzycy typu 2,
- redukcją ryzyka niektórych nowotworów.
Branża gastronomiczna, w tym restauracje i firmy cateringowe, również może odczuć negatywne konsekwencje nowych regulacji. Zmiany wymuszą przeredagowanie menu, co może skutkować:
- koniecznością rezygnacji z wielu roślinnych propozycji,
- utrudnieniem jasnego i atrakcyjnego opisu tych dań,
- skromniejszym wyborem roślinnych potraw dla gości.
Rosnący sektor alternatyw mięsnych notuje wyjątkowe wzrosty w całej Europie, jednak eksperci ostrzegają, że niejasne lub sztuczne nazwy mogą zniechęcić nowych konsumentów.
Analizy zachowań konsumenckich wskazują, że zakaz może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego. Zamiast uproszczenia pojawi się bałagan informacyjny, ponieważ osoby przyzwyczajone do określeń typu „wegańska kiełbasa” czy „burger roślinny” będą musiały nauczyć się nowych, mniej intuicyjnych terminów. W konsekwencji świadomy wybór stanie się jeszcze trudniejszy.
W jaki sposób zakaz mógłby wpłynąć na zrównoważony rozwój i cele klimatyczne?
Proponowany zakaz stosowania nazw mięsnych dla produktów roślinnych może utrudnić realizację celów klimatycznych Unii Europejskiej. Europejski Zielony Ład zakłada osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku, a redukcja emisji gazów cieplarnianych z rolnictwa i przemysłu spożywczego jest jednym z filarów tej polityki. Żywność roślinna ma nawet o 90% niższy ślad węglowy w porównaniu do tradycyjnych produktów mięsnych.
Strategia „Od pola do stołu” Komisji Europejskiej podkreśla potrzebę przekształcenia systemów żywnościowych na bardziej przyjazne środowisku oraz zachęca do częstszego sięgania po produkty roślinne. Jednak ograniczenia w nazewnictwie mogą utrudnić popularyzację tych produktów i osłabić ich rozpoznawalność, co stoi w sprzeczności z celami strategii.
Sektor żywnościowy odpowiada za niemal jedną czwartą światowych emisji CO2, a zwierzęta hodowlane są głównym źródłem tych emisji. Według IPCC przejście na dietę bogatszą w produkty roślinne do 2050 roku mogłoby zmniejszyć emisje nawet o 20%.
Rodzaj białka | Emisja CO₂ na 100 g białka |
---|---|
białko roślinne | 2,4 kg CO₂ |
białko wołowe | 50 kg CO₂ |
Dodatkowo uprawa roślin białkowych zużywa znacznie mniej wody i przestrzeni, co pozytywnie wpływa na bioróżnorodność i kondycję ekosystemów.
Nowoczesne rolnictwo, zwiększając udział roślin strączkowych takich jak fasola, soja czy groch, wspiera europejskich rolników oraz wzmacnia bezpieczeństwo żywnościowe. Rośliny te dodatkowo użyźniają glebę azotem, ograniczając konieczność stosowania nawozów sztucznych.
Organizacje ekologiczne, takie jak Climate Action Network, ostrzegają, że zakazy nazewnictwa roślinnych zamienników mięsa mogą oddalić Europę od realizacji celów Porozumienia Paryskiego. Unijne instytucje powinny zamiast tego wspierać ekologiczne zmiany w branży spożywczej.
Według analiz FAO przemysłowa hodowla zwierząt prowadzi do wylesiania, degradacji ziem uprawnych i zanieczyszczenia wód. Przestawienie na produkty roślinne pozwala produkować żywność w sposób mniej obciążający środowisko. Europejska Agencja Środowiska podkreśla, że wsparcie dla diety roślinnej jest nieodzowne dla osiągnięcia celów klimatycznych.
Ograniczenia nazw mogą również spowolnić inwestycje w nowe technologie i rozwój przemysłu przetwórstwa roślinnego, co ogranicza dostęp do finansowania dla innowacyjnych firm i tempo zmian w systemie żywnościowym.
Instytut IFPRI zaznacza, że konsumenci potrzebują szerokiego wyboru produktów, aby system żywnościowy był naprawdę zrównoważony. Ograniczanie nazw produktów roślinnych podważa tę potrzebę i hamuje niezbędną transformację ku niższym emisjom.
Blokowanie rozwoju roślinnych alternatyw może zwiększyć zależność Europy od importu pasz, takich jak soja z terenów dotkniętych wylesianiem. W efekcie negatywny wpływ konsumpcji na światowe zasoby i klimat może się pogłębić.
Zamiast wprowadzać całkowity zakaz używania nazw kojarzonych z mięsem w odniesieniu do produktów roślinnych, eksperci oraz rozmaite organizacje optują za rozwiązaniami, które godzą różne interesy. Jedną z najczęściej wskazywanych opcji są etykiety, na których już na pierwszy rzut oka widać określenia typu „roślinny” czy „wegański”. BEUC, czyli Europejska Organizacja Konsumencka, zauważa, że jeśli te oznaczenia pojawiają się na początku nazwy produktu, ryzyko pomyłki znacząco maleje.
Istnieje również propozycja wprowadzenia w całej Unii Europejskiej jednolitego systemu graficznych symboli. Dzięki charakterystycznemu oznaczeniu umieszczonemu w widocznym miejscu na opakowaniu, kupujący z łatwością zorientują się, że mają do czynienia z produktem pochodzenia roślinnego, choć sama nazwa będzie nadal znana i rozpoznawalna.
Wśród sugestii pojawia się także idea ujednolicenia zasad dotyczących oznaczania żywności roślinnej, przy jednoczesnym dopuszczeniu zachowania tradycyjnych nazw. Zwolennicy tego pomysłu podkreślają, że jasne informacje na temat składu, wartości odżywczych oraz źródła pochodzenia pozwalają klientom świadomie wybierać, bez potrzeby wprowadzania dodatkowych ograniczeń.
Producenci roślinnych alternatyw mięs wspierają model, który już sprawdza się w wielu miejscach: obowiązek dodania określenia „roślinny” przed właściwą nazwą produktu, jak choćby „roślinny burger” czy „wegańskie skrzydełka”. Takie rozwiązanie pozwala zachować czytelność dla konsumentów, jednocześnie informując o właściwościach produktu.
Kolejnym pomysłem są kampanie informacyjne inicjowane przy udziale Komisji Europejskiej. Zdaniem organizacji konsumenckich, szerzenie wiedzy oraz podnoszenie świadomości klientów przyniesie trwalsze efekty niż zaostrzone przepisy. Wskazują na potrzebę jasnego wyjaśniania różnic między produktami mięsnymi i roślinnymi, a także ich roli w diecie zrównoważonej.
W restauracjach coraz częściej pojawiają się specjalnie wydzielone sekcje dla dań na bazie roślin, a nazwy dań subtelnie odwołują się do tradycyjnych potraw. Ten sposób prezentacji można również wprowadzić w sklepach, wyznaczając oddzielne przestrzenie dla tego typu produktów.
Przykład z Włoch pokazuje alternatywne podejście – tamtejsze przepisy pozwalają stosować nazwy związane z mięsem, o ile jednocześnie na opakowaniu znajduje się czytelna informacja o składzie oraz pochodzeniu produktu. Klienci otrzymują tym samym klarowny komunikat, a popularne określenia kuchenne są nadal dozwolone.
Rozważa się również opracowanie oficjalnych definicji i precyzyjnych standardów dla żywności roślinnej na szczeblu unijnym. Takie regulacje uczyniłyby rynek bardziej przejrzystym zarówno dla producentów, jak i konsumentów, nie eliminując przy tym popularnych nazw.
Organizacje branżowe zachęcają także do tworzenia nowych terminów. Uzupełnienie tradycyjnych nazw mięsnych o specjalne przedrostki bądź przyrostki podkreślałoby roślinne pochodzenie, a jednocześnie zachowywało przejrzystość i rozpoznawalność dla odbiorcy.
Nie brakuje również głosów za współregulacją – stworzeniem kodeksu dobrych praktyk we współpracy producentów mięsa, żywności roślinnej oraz przedstawicieli instytucji UE. Pozwoliłoby to elastycznie podejść do tematu nazewnictwa, przy jednoczesnym zapewnieniu uczciwości wobec konsumenta.