Co spowodowało spadek zamówień niemieckich samochodów?
Niemiecki sektor motoryzacyjny przeżywa głęboki kryzys, czego wyraźnym odzwierciedleniem jest spadek popytu na samochody od czołowych producentów.
Zmiany na rynku wynikają głównie z osłabienia globalnego zainteresowania nowymi pojazdami. Sytuacja gospodarcza w Niemczech wpływa na spowolnienie działalności fabryk oraz eksportu, a utrata pozycji na rynku chińskim jest szczególnie dotkliwa.
Coraz więcej chińskich nabywców wybiera rodzime marki, które wygrywają dzięki:
- przystępniejszym cenom,
- łatwiejszej dostępności,
- mniejszej konkurencji w najwyższym segmencie aut.
W efekcie niemiecka oferta ma coraz trudniej w walce o klientów.
Jednym z problemów dla niemieckich producentów są również wysokie nakłady na rozwój aut elektrycznych. Pomimo dużych inwestycji, zyski z tego sektora są wciąż niewielkie. Okoliczności dodatkowo utrudniają:
- decyzje wielu państw o ograniczeniu dofinansowań do zakupu pojazdów elektrycznych,
- mniejsze zainteresowanie kierowców takimi pojazdami,
- przestoje i zakłócenia w łańcuchach dostaw niezbędnych komponentów.
Problemy w dostawach, np. od firm takich jak Bosch, są częściowo skutkiem pandemii i odbijają się na funkcjonowaniu całego sektora.
Dodatkowo niemieccy producenci muszą zmierzyć się z gwałtowną transformacją technologiczną, co wymusza:
- konieczność szybkiej adaptacji do nowych rynkowych realiów,
- dodatkowe inwestycje w nowoczesne technologie,
- przemodelowanie procesów produkcyjnych.
Taka kombinacja wyzwań prowadzi do wyraźnego spadku zamówień na niemieckie auta i stawia branżę motoryzacyjną w niezwykle trudnej sytuacji.
Gdzie widać największe spadki zamówień na niemieckie samochody?
Chiński rynek stał się poważnym wyzwaniem dla niemieckich producentów samochodów. Sprzedaż aut w Chinach zmniejszyła się o około 10%, a ogólna liczba sprzedanych pojazdów w tym kraju spadła aż o 12%. Dla niemieckich firm oznacza to trudniejsze warunki działania. Coraz więcej chińskich klientów decyduje się na wybór rodzimych marek, które oferują korzystniejsze ceny oraz modele lepiej odpowiadające ich oczekiwaniom. Takie podejście sprawia, że niemieckie marki premium mają coraz większe trudności, by konkurować na tym rynku.
Problemy nie omijają też Europy. W kluczowych krajach widać wyraźnie zmniejszone zainteresowanie nowymi pojazdami. Kraje najbardziej dotknięte to:
- francja,
- niemcy,
- włochy.
Przekłada się to na mniejszą liczbę rejestracji aut. Sytuacja w Niemczech jest szczególnie niepokojąca w przypadku samochodów elektrycznych – ich sprzedaż zanotowała aż 27-procentowy spadek. Pokazuje to skalę wyzwań stawianych przez nowe rozwiązania technologiczne w motoryzacji.
Za oceanem niemieckie firmy borykają się z dodatkowymi trudnościami. Wprowadzone za czasów Donalda Trumpa cła na towary z Unii Europejskiej znacząco ograniczyły możliwości sprzedażowe. To sprawia, że niemieckie samochody tracą swoją przewagę w Stanach Zjednoczonych. Choć przed wdrożeniem kolejnych barier handlowych zdarzają się chwilowe wzrosty sprzedaży, ogólny trend pozostaje niekorzystny.
Kryzys w branży dobrze oddaje także malejący eksport motoryzacyjny z Polski do Niemiec. Najbardziej widoczny jest tu drastyczny spadek sprzedaży baterii litowo-jonowych – przekracza on 46%. To obrazuje, jak szeroko rozciągają się trudności – dotykają one nie tylko sprzedawców gotowych pojazdów, ale również cały system dostaw w tej gałęzi przemysłu.
Stałe kurczenie się zagranicznych zamówień dla niemieckiego sektora motoryzacyjnego wyraźnie widać w statystykach eksportowych. Spadek dostaw części z Polski ponownie potwierdza, że niemiecka motoryzacja przeżywa ciężki okres na światowych rynkach.
Jak spadek zamówień wpływa na niemiecki sektor motoryzacyjny?
Słabnący napływ zamówień coraz mocniej odbija się na kondycji niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Główne marki, takie jak Volkswagen, BMW czy Mercedes-Benz, w tym roku odnotowały spadek zysków sięgający niemal 27%. Trudności finansowe, z jakimi zmagają się koncerny, przekładają się na cały sektor, niosąc ze sobą szereg negatywnych konsekwencji.
W odpowiedzi na wyraźny spadek popytu, produkcja samochodów musiała zostać poważnie ograniczona. Firmy zmuszone są zmniejszać wolumen wytwarzanych pojazdów, co automatycznie przekłada się na niższe wpływy. Coraz więcej fabryk nie wykorzystuje swojego pełnego potencjału, a to generuje kolejne koszty związane z utrzymaniem niewykorzystanych obiektów.
Producenci są pod rosnącą presją finansową i operacyjną. Zyski topnieją przez słabnące zamówienia, a jednocześnie utrzymujące się na wysokim poziomie wydatki, zwłaszcza te dotyczące rozwoju elektromobilności i nowych technologii, obciążają budżety. W rezultacie firmy coraz trudniej zachowują opłacalność działalności.
Dodatkowo, produkcję destabilizują przerwy w dostawach:
- brakuje półprzewodników,
- występują problemy z dostawą podzespołów elektronicznych,
- problemy logistyczne podnoszą koszty i utrudniają zarządzanie zasobami.
W tej sytuacji reorganizacja stała się niezbędna. Koncerny decydują się na ograniczanie wydatków, usprawnianie procesów, a także – niestety – redukcję etatów. Coraz częściej pojawiają się programy dobrowolnych odejść i grupowe zwolnienia, by lepiej dopasować zatrudnienie do nowych realiów.
Kryzys na rynku aut elektrycznych sprawił, że niektórzy producenci ponownie zwiększają produkcję samochodów spalinowych. Sprzedaż tych pojazdów powoli rośnie, zwłaszcza w kontekście rozczarowujących wyników segmentu elektryków. Firmy zmuszone są więc rewidować swoje plany i strategie inwestycyjne.
Niemieckie koncerny tracą też systematycznie udziały w globalnej rywalizacji. Rosnąca konkurencja ze strony firm azjatyckich i amerykańskich odbiera Niemcom miejsce na rynkach, zwłaszcza w Chinach, które pozostają kluczowym obszarem działalności. Warto zauważyć:
- firmy azjatyckie oferują bardziej przystępne cenowo produkty,
- producenci amerykańscy oferują produkty lepiej dopasowane do potrzeb klientów,
- niemniej na rynkach globalnych Niemcy wyraźnie tracą pozycję.
Nie brakuje także problemów technicznych. Awaryjne oprogramowanie czy konieczność wycofywania niektórych modeli z rynku szkodzą reputacji marek i generują nadprogramowe koszty, dodatkowo osłabiając zaufanie klientów.
Zmniejszająca się liczba zamówień wymusza także ostrożniejsze podejście do finansowania badań i rozwoju. To grozi utratą dotychczasowej przewagi technologicznej na dłuższą metę. Firmy, które jeszcze niedawno wyznaczały innowacyjne kierunki w motoryzacji, mają coraz większy problem, by nadążyć za dynamicznymi zmianami branży.
Wszystko to razem sprawia, że przyszłość niemieckiej motoryzacji staje się coraz trudniejsza do przewidzenia. Przemysł, będący przez lata gospodarczą siłą napędową kraju oraz symbolem niemieckiej inżynierii, dziś musi stawić czoła wyzwaniom, jakich dotąd nie znał.
Jak spadek zamówień wpływa na fabryki współpracujące z niemieckimi producentami?
Problemy niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego wyraźnie odbijają się na polskich fabrykach i firmach podwykonawczych, które przez lata mocno współpracowały z zachodnimi producentami samochodów. Polskie zakłady, budujące przez dekady silne relacje z tamtejszymi koncernami, dziś boleśnie odczuwają skutki kryzysu.
Najlepiej potwierdzają to najnowsze dane eksportowe – sprzedaż części i komponentów do Niemiec stale spada. Coraz mniejszy popyt przekłada się na ograniczenie produkcji w rodzimych zakładach. W skrajnych przypadkach spadki sięgają nawet 70 procent względem poprzednich lat, zmuszając zakłady ściśle współpracujące z niemieckimi firmami do cięć oraz minimalizowania produkcji.
Najwięcej trudności przeżywają producenci akumulatorów litowo-jonowych. Ich eksport do Niemiec zmalał o blisko połowę, co związane jest z kryzysem rynku samochodów elektrycznych. Przedsiębiorstwa, które niedawno mocno inwestowały w rozbudowę i modernizację, dziś muszą zmierzyć się z niepewnością i wyzwaniami na polu utrzymania dochodowości.
Wzajemne zależności między Polską a Niemcami w tej branży doskonale widać po zamówieniach – zarówno krajowe, jak i zagraniczne (głównie z rynku niemieckiego) wyraźnie się kurczą, a największe tąpnięcia dotyczą producentów części oraz akcesoriów samochodowych.
Skutki kryzysu mocno odczuwalne są na rynku pracy. Polska motoryzacja zatrudnia tysiące ludzi, lecz kolejne firmy:
- wdrażają programy dobrowolnych odejść,
- redukują stanowiska,
- nie odnawiają wygasających umów.
Liczba pracowników w branży regularnie maleje, zwłaszcza tam, gdzie lokalna gospodarka była najbardziej powiązana z niemieckimi odbiorcami.
W obliczu trudności firmy zostały zmuszone do restrukturyzacji produkcji. Ograniczając liczbę linii wytwórczych, intensywnie szukają nowych klientów poza dotychczasowym głównym rynkiem i wprowadzają do oferty nowe produkty. Wiele firm pracuje również nad obniżeniem kosztów operacyjnych, by poprawić swoją sytuację finansową.
Niełatwo mają także przedsiębiorstwa transportowe i logistyczne obsługujące motoryzację. Spowolnienie wymiany handlowej z Niemcami skutkuje:
- mniejszym wykorzystaniem portów,
- ograniczeniem mocy polskich firm spedycyjnych,
- osłabieniem obsługi sektora motoryzacyjnego.
W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się drobni podwykonawcy, opierający się głównie na jednym dużym kontrakcie z niemieckim partnerem. Ich przyszłość stoi dziś pod znakiem zapytania — gwałtowny ubytek zamówień grozi poważnymi problemami finansowymi, a nawet bankructwem. Dla takich firm szybkie uniezależnienie się od jednego odbiorcy czy przebranżowienie się na nową działalność to niezwykle trudne zadanie.
Malejący popyt z Niemiec obnażył też głębokie, strukturalne problemy polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Branża opiera się głównie na działalności podwykonawczej i jest mocno uzależniona od zagranicznych koncernów. Zbyt mała innowacyjność oraz brak własnych, rozpoznawalnych produktów sprawiają, że rodzime zakłady są szczególnie narażone na wahania koniunkturalne za zachodnią granicą.
Niepewność panująca w sektorze skutecznie studzi zapał do nowych inwestycji. Projekty modernizacyjne i rozwojowe zostały:
- wstrzymane,
- mocno ograniczone,
- odłożone na spokojniejsze czasy.
To dodatkowo hamuje postęp w całej branży.